Na wszystkie poruszane tu tematy wypowiadamy się poważnie, choć z dużym uśmiechem. Tym razem chcemy Cię wręcz rozśmieszyć i z przymrużeniem oka wypunktować najczęściej popełniane błędy tych, którzy na rower dopiero wsiadają i wydaje im się, że wiedzę o miejskiej jeździe wyssali z mlekiem matki. Uprzedzamy Twoje ewentualne obrażenie się i na samym początku przyznajemy się otwarcie, że część tych błędów znamy z autopsji.
Jestem ekspertem
Nie da się ukryć, lubimy wiedzieć. Nawet jak nie wiemy, to niejednego kusi, by nadrabiać dobrą miną. Tym bardziej, jeśli chodzi o czynności, które zazwyczaj opanowaliśmy w dzieciństwie. Jazda na rowerze do takich się zalicza, z tym że dziecięce zabawy na dwóch kołach z rówieśnikami czy nieco większe wyprawy pod okiem opiekunów na łono natury nie zawsze dają pełną wiedzę o tym jak bezpiecznie poruszać się na rowerze po mieście w codziennych dojazdach. Osoby, które mocno trzymają się powiedzenia, że jazdy na rowerze się nie zapomina i uznają, że żadne przygotowanie czy przypomnienie co sprawdzić i co wyregulować nie jest im potrzebne, najczęściej, po jednym dniu, stwierdzają, że rower do miejskiej jazdy nie jest dla nich. A to uskarżają się na bolące plecy i stawy (najczęstszy powód: zbyt nisko ustawione siodełko), a to jazda okazuje się wyjątkowo trudna (słabo napompowane opony, nieumiejętne używanie przerzutek), a to coś irytująco skrzypi (nienaoliwiony łańcuch). A wystarczy zajrzeć na naszą stronę, czy do broszury… 🙂
Zdałem kartę rowerową
Co to był za egzamin! Twój też wyglądał tak, że manewrowałeś na rowerze po boisku szkolnym między pachołkami i innymi dziwnymi przeszkodami? Uważamy, że te ćwiczenia pomocne były bardziej do jazdy w terenie niż po mieście, ale to na podstawie wykonania tych zadań przyznano nam dokument uprawniający do jazdy jednośladem. Do grona szczęściarzy można zaliczyć tych, którzy usłyszeli od policjanta coś więcej niż poradę jazdy w kamizelce. Ci, którzy od tego momentu nie zapoznali się z żadną inną wskazówką dotyczącą bezpiecznej jazdy najczęściej zapominają o oświetleniu po zmroku, jeżdżą po chodniku („na ulicy jest przecież zbyt niebezpiecznie”), nie sygnalizują manewrów na drodze rowerowej bądź jezdni i nie przejmują się nieznajomością przepisów. Lekceważąc te podstawowe zasady bezpieczeństwa, utrudniają jazdę sobie i innym uczestnikom ruchu, przez co szybko się do niej zniechęcają.
Na złość babci…
Kto by tam pamiętał o czapce zimą. Kiedy jest się dzieckiem, byle jaki mróz nie jest w stanie zmusić nas do założenia czapki i rękawiczek. Ani nawet babcia, choć tyle razy powtarzała, że odmrozimy sobie uszy. Niektórzy nie wyrastają z tej krnąbrności i uważają, że odzież ochronna na głowę i ręce, miejsca, które marzną najszybciej, nie jest nam potrzebna w jeździe na rowerze. Tymczasem pedałując, łatwiej o przewianie, a następnie twierdzenie, że jednoślad jest dobry tylko w słoneczne bezwietrzne dni. Podobnie z deszczem, kto by ubierał się w peleryny, przecież wtedy jazda na rowerze jest niemożliwa.
Znamy te i inne argumenty dość dobrze. Najbliższe nam są te, które sami wypowiadaliśmy i broniliśmy swojej racji zawzięcie. A wystarczyło spróbować, popełnić parę błędów, przemyśleć, zapytać i tak oto powyższe historie wspominamy ze śmiechem.
Wersję podręczną tej instrukcji znajdziesz w naszej broszurzePobierz darmowego ebooka